czwartek, 18 stycznia 2018

Rozdział 8.

  Mimo swojego urlopu, Jenna zwlekła się wcześniej z łóżka, by pojawić się w kancelarii tak, jak ustaliła. Nie podobało jej się to. Nie lubiła, gdy ktoś wykorzystywał jej dobre serce. Owszem, lubiła pomagać, chciała zmieniać świat, chciała cokolwiek znaczyć. Gdy kolejny raz brała sprawę kobiety maltretowanej przez męża jednocześnie traciła wiarę w ludzi i nabierała nadziei na lepsze jutro.
Wzięła gorący prysznic, zrobiła delikatny makijaż i owinięta ręcznikiem wyszła do sypialni. Wyciągnęła ciemne rurki, dłuższą koszulę w paski i nałożyła botki na koturnie. Rozpuściła swoje długie włosy, nałożyła okulary przeciwsłoneczne i zgarniając torebkę wyszła z mieszkania. Zamknęła drzwi i skierowała swoje kroki do wyjścia z budynku. Na szczęście uber już czekał na nią. 
Spojrzała na telefon i zobaczyła wiadomości od Nialla oraz sms na dzień dobry od Luke'a. 
Uśmiechnęła się jedynie i ponownie zablokowała ustrojstwo. 
Gdy weszła do kancelarii, Susan od razu podniosła się ze swojego miejsca. 
- Panno Marshall, pan MacKenzie już czeka w sali głównej. 
Kiwnęła głową i ruszyła w stronę wskazanego pokoju.
Wyprasowała dłońmi koszulę i otworzyła drzwi.
- Dzień dobry. - powiedział wspólnik gdy tylko zauważył pojawienie się dziewczyny.
- Dzień dobry.- odpowiedziała i uścisnęła mu dłoń. - Więc w czym mogę Ci pomóc Jack?
- Czytałaś akta, które miała wysłać Ci Susan? 
W odpowiedzi kiwnęła jedynie głową i nadal czekała na odpowiedź. Sprawa wydawała jej się prosta. Jack miał podane na tacy wszelkie dowody wpływające na korzyść klienta, świadków. Marshall postanowiła, że jeśli mężczyzna nie poda jej jakiegoś sensownego argumentu, który pokaże, że sprawa nie jest jednak tak banalna jak jej się wydawało, to nie tknie nawet palcem. Nie chodziło jej o to, że nie miał kompetencji. Wręcz przeciwnie. Miał większe doświadczenie, widział więcej od niej. A to, że zachowywał się jak praktykant świadczyło wyłącznie o jego lenistwie, czego Jenna w ogóle nie szanowała. Parę razy zastanawiała się nad spłaceniem go i przejęciem firmy jednak obawiała się, czy sama da sobie radę.
Godzinę później dziewczyna wyszła z kancelarii zdenerwowana do granic możliwości. Przeklinała wspólnika najgorszymi epitetami, jakie tylko przyszły jej do głowy. Oczywiście miała rację, nie chciało mu się tknąć akt, bo był zbyt zajęty.
Gdy czekała na taksówkę, zadzwonił jej telefon.
- Słucham.- rzuciła niezbyt miło.
- Oho ktoś tu nie jest w humorze. Co się stało mała? - spytał jak zawsze śmiejący się Luke.
- Nawet mnie nie denerwuj bardziej. Z kim ja do cholery muszę pracować? Jak można być takim imbecylem? - wykrzyczała do słuchawki.
- Przyjedź do baru, wszystko mi opowiesz.
Dziewczyna po chwili namysłu zgodziła się na propozycję Mendeza. Rozłączyła się i w tym samym momencie podjechała taksówka. Za kierownicą siedziała kobieta mniej więcej po trzydziestce. Wyglądała na sympatyczną osobę. Jenna podała kobiecie adres baru i zadzwoniła do Susan.
- Susan, prześlij mi na maila wszystkie CV jakie nam dostarczono. Tylko proszę, sensowne. - powiedziała i gdy usłyszała zgodę, rozłączyła się.
- Ciężki dzień w pracy? - spytała taksówkarka.
- Niestety, jak się pracuje z idiotami, to tak jest.- odparła Jenna wzdychając ciężko.
Kobieta kiwnęła głową przyznając rację.
- Niech się Pani nie przejmuje. Nie samą pracą człowiek żyje. Jeśli coś się Pani nie podoba w swoim życiu, trzeba to zmienić.
Jenna zgodziła się z nią. Wiadomo, w życiu nie może być za kolorowo jednak, jeśli ma być szczęśliwa, to postanowiła, że choćby miała sobie namalować tą pieprzoną tęczę pisakami to tak zrobi. Wprowadzi zmiany w swoim życiu, w pracy.
Taksówka zatrzymała się. Dziewczyna wyciągnęła z portfela sto dolarów i podała taksówkarce, mimo że było to zdecydowanie za dużo.
- Bardzo Pani dziękuję za rozmowę. Naprawdę mi pomogła. - powiedziała kobiecie, gdy miała już wysiadać.
Weszła do baru i od razu zobaczyła Luke'a. Miał dziś na sobie czarną koszulę i potargane jeansy.
Wyglądał nieziemsko seksownie. Gdy tylko ją zobaczył oblizał wargę i lekko ją przygryzł.
- Dzień dobry seksowna Pani adwokat. - powiedział i pocałował ją w policzek.
- Dzień dobry przystojniaku - odpowiedziała uśmiechając się do niego uroczo.
Usiadła przy barze i zamówiła whiskey z colą. Po chwili trzymała już drinka w dłoni.
- Widzę, że już masz lepszy humor. - powiedział uśmiechając się do niej.
- Tak, bo chyba już wiem co powinnam zrobić. Tylko nie jestem pewna czy podołam.
- Opowiedz mi co się stało.
- Jak wiesz, mój wspólnik poprosił mnie o pomoc przy swojej sprawie. Przeczytałam akta i stwierdziłam, że jest po prostu banalna. Miał wszystko, czego potrzebował by wybronić klienta. Wiesz czemu mnie wezwał? - spytała, na co chłopak jedynie kiwnął głową przecząc. - Bo ten kretyn nawet nie zerknął do sprawy. Rozumiesz to?! Powiedział mi, że nie miał czasu, bo wpadli do niego kumple, by obejrzeć mecz. Myślałam, że go wtedy rozniosę. Jak można być tak nieodpowiedzialnym?
- I co teraz zrobisz z tym? Musisz wyciągnąć konsekwencje. - powiedział poważnie.
Dziewczyna kiwnęła głową i popatrzyła niepewnie.
- Myślałam nad tym by spłacić go i przejąć firmę. Poprosiłam już sekretarkę, by znalazła kogoś do pomocy. Tylko.. Cholera, to duży krok i duża odpowiedzialność.
- Mała, już i tak praktycznie sama prowadziłaś tą kancelarię. Czasami warto postawić wszystko na jedną kartę. A o to, czy Ci się uda nie muszę się martwić. Bo kto jak nie Ty? - odparł i pocałował dziewczynę w czoło.
- Dobrze, że jesteś. Dziękuję. - odpowiedziała.
Luke jedynie puścił w jej kierunku oczko i podszedł na drugi koniec baru by obsłużyć klientów.
- Hej, może potrzebujesz pomocy? - spytała gdy do niej wrócił.
- Prawnej? Niekoniecznie. - odparł ze śmiechem.
- Myślałam bardziej nad kelnerką ale okay.
- Jasne, to zawsze. Masz tutaj fartuszek, tace i możesz pozbierać puste szklanki.
Dziewczyna podwinęła rękawy, przepasała się czarnym fartuszkiem i ruszyła w głąb sali.
Klienci chwalili ją za miłą obsługę i za pracę , co bardzo bawiło Marshall.
- Powinienem Cię mianować "Pracownikiem Miesiąca" czy coś. - zaśmiał się.
- No proste i podwyżkę poproszę. - odpowiedziała pokazując mu język.
- A w naturze przyjmujesz? - wymruczał przytulając się do jej pleców, gdy ta wkładała brudne naczynia do zlewu.
- Innym pracowniczkom też tak płacisz? -spytała podnosząc brew.
- Ty jesteś wyjątkiem.- odpowiedział i pocałował ją w szyję.


****
Sesja trwa, a Natalia postanawia napisać rozdział.
#studentslife 

2 komentarze:

  1. Cześć! Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio mało mam niestety czasu na czytanie czegokolwiek, a tym bardziej komentowanie. W końcu jednak wpadam i z wielką chęcią coś po sobie zostawiam
    Rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał. Jenna ma naprawdę dobre serce, ale nie powinna się przemęczać, bo kiedyś odbije się to na jej zdrowi. Cieszę się, że jej relacje z Lukiem dobrze się układają i bardzo ciekawi mnie jak dalej rozwiniesz ten wątek i co jeszcze szykujesz w tym opowiadaniu.
    Pozdrawiam
    Violin
    PS w wolnej chwili zapraszam do siebie https://littlehopelittlelove.blogspot.com/2018/02/rozdzia-23.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Dziękuję Ci za ten komentarz <3 Nie spodziewałam się, że ktoś to czyta :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Rozdział 8.

  Mimo swojego urlopu, Jenna zwlekła się wcześniej z łóżka, by pojawić się w kancelarii tak, jak ustaliła. Nie podobało jej się to. Nie lubi...